czwartek, 29 sierpnia 2013

T-shirt spływowy

A koszulki dla każdego z uczestników wyprawy wyglądały tak:


Dziennik spływowy

W tym roku wyprawa na Litwę rozpoczęła się 17-ego sierpnia. Prawie całą sobotę spędziliśmy w drodze, tradycyjnie już, podróżując kilkoma samochodami i spotykając się na wspólnym obiedzie w Białobrzegach /rys.1/. Wprawni kierowcy przejechali przez dwa kraje, szczęśliwie - mimo dróg o różnym standardzie - dowożąc nas w rejon wileńszczyzny. Pierwszą i drugą noc spędziliśmy w domku z sauną /rys.2/, którego zaprzyjaźniony właściciel, już nie raz, nas gościł. Pływanie rozpoczęliśmy w poniedziałek, górnym biegiem rzeki Mereczanki (lit. Merkys). Łodzie kanu zostały nam dostarczone do miasteczka Taboryszki (niedaleko Solecznik), naszego punktu startowego /rys.3/. Pływanie, od początku, nie było nudne. Niski stan wody (a więc liczne płycizny), zwalone drzewa i mnogie zakręty między trzcinami gwarantowały doskonalenie umiejętności sprytnego manewrowania łodzią. Trudności i przygód nie brakowało, w przeciwieństwie do miejsc postojowych. Na szczęście zarówno w poniedziałek /rys.4/ jak i we wtorek /rys.5/ udało nam się znaleźć odpowiednie miejsce na biwak. W środę kończyliśmy planowany odcinek Mereczanki i za pomocą traktora z przyczepą (oraz życzliwego właściciela tegoż sprzętu) przenieśliśmy się /rys.6/ odkrywać nurt innej rzeki - Wisińczy (lit. Visinčia). Płynąc, nie mogliśmy już narzekać na mielizny, za to głębia wody przepełniona była wodorostami, które utrudniały wiosłowanie i wymuszały spokojne tempo płynięcia. Kręta i malownicza rzeka ciągnęła się między trawiastymi brzegami łąk i lasów, tylko sporadycznie trafiając na miejsca ludzkiej obecności. Przyszło nam przedostać się przez wiele zwalonych drzew (na wszelkie możliwe sposoby) zanim docieraliśmy do punktu, w którym możnaby rozbić namioty i odpocząć przy ognisku /rys.7/. Ostatni biwak przywitał nas deszczem. Rozpięta plandeka i sznury na mokre ubrania uzupełniły dobrze wyposażony w tym celu teren (stół, ławki, krąg ogniskowy) /rys.8/. Lokacja w pięknym, zalesionym miejscu przy moście, stała się metą /rys.9/, skąd w piątek odebrano wypożyczone kanu, a uczestnicy podążyli w stronę Polski...
(dane techniczne: szkice a6, tuszem; dwa ostatnie wykonane bez presji czasu :)

   

 







środa, 14 sierpnia 2013

Tatrzańskie impresje







Szkice z weekendowej wyprawy w Tatry. Konkretnie z niedzieli, 11 sierpnia, która cieszyła nas (czyt. zgraną ekipę podróżników) piękną pogodą i widokami. Zdjęcie i kolorowe impresje wykonane na przełęczy, znajdującej się w drodze na Grzesia. Chatka z górskim widokiem to kadr Doliny Chochołowskiej, vis a vis schroniska. Dziękuję wszystkim uczestnikom!





poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Giro!

Szkice Giro - najlepiej wytresowanego psa jakiego zdarzyło mi się poznać. Giro był częścią rewelacyjnej ekipy, z którą końcem lipca przemierzaliśmy szlaki Szczyrku. Garstka wizualnych wspomnień:






niedziela, 11 sierpnia 2013

Z-O-Opolskie

   

















Udział wzięli: papuga Żako, Ara - araruna (modele w pełnej współpracy, trwały bez ruchu), Turako fioletowy (nieco bardziej płochliwy i zestresowany ciągłą obserwacją) oraz małpka Sajmiri (której poza wydaje się najspokojniejsza, ale jak powszechnie wiadomo - pozory mylą. Ledwo udało się ją zarysować w takiej pozycji, gibka i ruchliwa udawała, że śpi nie więcej niż minutkę).

czwartek, 8 sierpnia 2013

Cztery wersje groszku


   




Wakacyjne szkice formatu A6, wykonane tuszami z wodą, kredką, ołówkiem i czarnym długopisem, czyli wszystkim co schowałam do bagażu oraz tym, co znalazło się wokół. Poniżej zdjęcie inspirującej rośliny, wprost z ogrodu znajomych.